Budowę zamku w Olsztynie przypisuje się powszechnie inicjatywie króla Kazimierza Wielkiego, choć wśród niektórych historyków panuje pogląd, że już wcześniej stała tam należąca do biskupa krakowskiego Jana Muskaty murowana warownia. Prawdopodobnie nosiła ona nazwę Przymiłowice, przemianowaną na Olsztyn w latach 30-ych bądź 40-ych XIV wieku. Najstarszy zachowany zapis na temat twierdzy królewskiej pochodzi z roku 1349 i wymienia pierwszego znanego nam zarządcę Zdziśko burgrabię de Olsten. Jej głównym zadaniem była ochrona południowo-zachodnich rubierzy Państwa Polskiego przed najazdem ze strony Śląska i Czech, a jako jedno z pierwszych tego typu i najbardziej ufortyfikowane na Jurze miejsce to cieszyło się dużym zainteresowaniem ze strony władcy, który przebywał tu osobiście co najmniej pięciokrotnie, ostatni raz w roku 1369, gdy nadał tzw. prawo średzkie dla pobliskiego Przyrowa.
Oprócz funkcji potężnej strażnicy granicznej zamek służył też jako więzienie dla szlachty, m.in. w jego ponurych lochach skonał właściciel Koźmina, wojewoda poznański Maciej Borkowic, który w 1358 za przywództwo w skierowanej przeciw królowi konfederacji panów wielkopolskich tudzież za swoją kryminalną przeszłość został skazany na śmierć głodową.
Po śmierci króla Kazimierza nowy władca Ludwik Węgierski przekazał ziemię wieluńską z Olsztynem oraz innymi warowniami w lenno księciu opolskiemu Władysławowi w zamian za poparcie swych planów dynastycznych, a konkretnie pomysłu osadzenia na tronie polskim jednej ze swych córek. Książę ustanowił na zamku urzędy sądu i starostwa, na własne nieszczęście ciągnęło go jednak do Krzyżaków, z którymi knował przeciwko Polsce, nie stronił też od łupiestwa. Wobec takiego obrotu sprawy pod koniec sierpnia 1391 Władysław Jagiełło podjął akcję zbrojną mającą na celu odebranie ziem lennych Opolczyka, zakończoną zajęciem wszystkich jego warowni, wśród nich obleganego przez trzy dni zamku olsztyńskiego. Od tego wydarzenia lokalne dobra uzyskały status starostwa nadawanego najbardziej zasłużonym dla Królestwa rodzinom możnowładczym. Pierwszym dzierżawcą był Jan ze Szczekocin herbu Odrowąż, a później jego syn Paweł i wnuczek Piotr. Rzeczony Jan w czasie wielkiej wojny z zakonem krzyżackim nie brał udziału w wyprawie zbrojnej, ale jako komendant miejscowego garnizonu zabezpieczał wyznaczony odcinek południowej granicy kraju przed spodziewanym najazdem węgierskim Zygmunta Luksemburskiego. W latach 1406, 1411 oraz 1417 otrzymał on od króla na zamku w Olsztynie z obowiązkiem jego modernizacji łącznie 1200 grzywien, co stanowiło równowartość około 250 kg srebra.
Rekonstrukcja Jana Gumowskiego z 1935
W połowie XV wieku Olsztyn kilkukrotnie najeżdżali władcy śląscy, równocześnie ulegał on systematycznym przeobrażeniom. Jego starostą był wtedy Mikołaj z Przyrowa, który zamek podobny raczej do ciemnej jaskini Plutona we wdzięczną zamienił siedzibę. Wielkie zasługi w rozbudowie i modernizacji królewskiej warowni położył Mikołaj Szydłowiecki, starosta w latach 1508-32, a także jego następcy: Piotr Opaliński oraz Jan i Joachim Ociescy, twórcy przekształcenia gotyckiej bryły w duchu modnego renesansu. Gmach został powiększony przez podniesienie do trzech pięter głównego domu mieszkalnego i wzmocniony poprzez dostawienie masywnej wieży północno-wschodniej wykorzystującej w przyziemiu obszerną skalną pieczarę. Walory obronne zamku poddane zostały sprawdzeniu w 1587, gdy podeszły pod niego wojska aspiranta do polskiej korony arcyksięcia Maksymiliana Habsburga. Warownia wyszła z tej próby zwycięsko, lecz straty poczynione przez Austriaków były znaczne. Podczas oblężenia na pierwszej linii natarcia wystawili oni w charakterze żywej tarczy porwanego wcześniej z dworu w Karlinie koło Kromołowa małoletniego syna dowódcy garnizonu olsztyńskiego Kacpra Karlińskiego. Ten jednak nie ugiął się przed siłą ponurych argumentów dając rozkaz do stanowczej obrony, co jego syn przypłacił życiem. Bohaterstwo i dramat Karlińskiego opiewali później w swych dziełach Władysław Syrokomla i Aleksander Fredro.
O ile jeszcze za życia starosty Joachima Ocieskiego (zm. 1613) warownia pozostawała w dobrym stanie, a w kaplicy bywała msza święta, to już na początku XVII wieku, częściowo przez zaniedbania inwestycyjne, częściowo zaś w wyniku pękania skał zaczęła się ona chylić ku upadkowi, a w przywołanej kaplicy nie można już było odprawiać nabożeństw. Świadczy o tym wzmianka z przeprowadzonej po śmierci starosty Mikołaja Wolskiego (zm. 1631) inwentury, zgodnie z którą kaplica owa na wieży przy baszcie, była murowana, a prowadziły do niej odrzwia z ciosanego białego kamienia. Wewnątrz był ołtarz murowany, drewniane sklepienie z desek, pomalowane, lecz już zniszczone, i podobnie zniszczona podłoga, po której niebezpiecznie było chodzić. Poszycie nad kaplicą uległo całkowitej degradacji i zapadło się. Choć stan zamku był zły, to ten z różnym skutkiem wciąż pełnił swoje funkcje, aż do nadejścia Szwedów, którzy w czasie inwazji 1655-1660 zdobyli go, ograbili z cennego wyposażenia i wreszcie porzucili dokonując wcześniej dużych zniszczeń. Starostwo olsztyńskie przetrwało wprawdzie aż do końca XVIII stulecia, jednak ze względu na utratę walorów obronnych wobec rozwoju artylerii, wysokie koszty remontów oraz postępującą wraz z kruszeniem się wapiennych skał degradację murów nie tylko zaniechano inwestycji, ale też za zgodą starosty Jerzego Lubomirskiego w latach 1722-1726 rozebrano znaczne fragmenty dolnych partii warowni, a otrzymany w ten sposób materiał wykorzystano do odbudowy spalonego kościoła i okolicznych zabudowań. W wieku XIX zamek był już opuszczony i w stanie romantycznej ruiny przetrwał po dziś dzień.
PLAN RUIN ZAMKU W OLSZTYNIE:
1. BASZTA SOŁTYSIA, 2. GOTYCKI DOM MIESZKALNY NA ZAMKU GÓRNYM, 3. WIEŻA CYLINDRYCZNA, 4. GŁÓWNY DZIEDZINIEC, 5. MAJDAN
GOSPODARCZY NA ZAMKU DOLNYM, 6. FILARY MOSTU ZWODZONEGO, 7. BASZTA PRZY BRAMIE GŁÓWNEJ, 8. MUR OBWODOWY, 9. KANAŁY
KUTE W LITEJ SKALE, 10. KUŹNIA ZAMKOWA, 11. GOSPODARCZA BRAMA WJAZDOWA NA PODZAMCZE, 12. PODZAMCZE
Zamek jest naprawdę warty odwiedzenia. Patrząc na wszystkie plany i czytając o tej warowni można stwierdzić, że obiekt ten był bardzo duży. Zwiedzając te ruiny można miło spędzić czas z rodziną. Jest tam bardzo dużo miejsca, gdzie wielu ludzi robi sobie pikniki. Duża przestrzeń umożliwia każdemu znalezienie skwerku dla siebie.
Ruiny zamku znajdują się jakieś 15km od Częstochowy i znajdują się na każdej mapie dlatego ze znalezieniem i dotarciem do nich nie ma żadnego problemu. Obok zamku znajdują się dwa duże parkingi w tym jeden strzeżony, a drugi przy restauracji. Trzeba jeszcze wspomnieć, że te ruiny znajdują się na szlaku orlich gniazd, więc każdy chcący zaliczyć kto go zalicza musi tu przybyć.
Można tam spotkać wielu miłośników wspinaczki, bo ich tam nie brakuje. Dlatego każdy znajdzie sobie tam coś dla siebie.
Jedno co bardzo nam się nie spodobało to fakt bezsensownych biletów za wejście i bardzo niekulturalne zachowanie sprzedawców. Dostając bilet podobno mamy dostęp wszędzie ale chcąc wejść na punkt widokowy trzeba kupić następny bilet. Byliśmy już tam wiele razy ale jeszcze nigdy nie spotkaliśmy się z biletami. Niestety zauważyłem, że wielu ludziom się to nie spodobało i rezygnowali ze zwiedzania, więc nie wiem jaki mają sens te bilety. Ludzie znajdą każdy pretekst aby zarobić.
Już niedługo ruszamy z nowymi projektami na blogu, więc serdecznie zapraszamy! :)
Wchodząc na ruiny zamku od strony restauracji można podziwiać wiszące pomniki.
Nie można także zapomnieć patrzeć pod nogi przecież to Jura Krakowsko-Częstochowska
i wiele odciśniętych roślin i muszli w wapniu :)
Źródła: http://www.zamkipolskie.com/olsz/olsz.html
Tak to prawda ja tez uwazam ze te bilety sa bezsensowne co innego gdyby to byl caly zamek. Bylem tam w lipcu i bardzo mi sie to nie spodobalo.
OdpowiedzUsuńBylem tam ostatnio z dziewczyna przejazdem i myslalem ze cos mnie trafi jak zaczeli gonic z biletami takze pierwszy raz sie z tym spotykam w Olsztynie.
OdpowiedzUsuń